Wydrukuj | Historia kolei w Sudetach | Strona główna
Tranzytem przez stację w Głuchołazach, czyli krótka historia linii Hanušovice - Jeseník - Krnov |
- Jechaliście z Wrocławia do Jesenika przez Lichkov? - Nie posiadali się ze zdumienia zaprzyjaźnieni z moimi znajomymi Czesi. - Przecież nasze pociągi jadą przez Głuchołazy, tam mogliście wsiąść, to przecież dwa razy bliżej... Jak to, nie można tam wsiadać? Naprawdę?
![]() |
Mapa kolejowa rejonu z 1925 r. |
Naprawdę. Ów absurd trwa już kilkadziesiąt lat. Przez polskie Głuchołazy tranzytem
przejeżdżają czeskie pociągi z Jesenika do Krnova. I nie tylko przejeżdżają
- pociąg musi się tam zatrzymać i zmienić kierunek jazdy. Cóż więc stoi na przeszkodzie,
aby do niego wsiąść?
Naiwni ci, co wierzyli w zmianę tego stanu rzeczy po wstąpieniu obu krajów do
Unii Europejskiej. Zamiast poprawy, w 2004 r. otrzymaliśmy... zawieszenie trasy
do Głuchołaz od strony polskiej. Obecnie przez to miasto przejeżdżają wyłącznie
tranzytem czeskie pasażerskie pociągi, prowadzony jest też niewielki ruch towarowy.
Masyw Jeseników (wówczas Altvatergebirge) był naturalną przeszkodą oddzielającą
region od już uruchomionych tras kolejowych austrowęgierskiej monarchii. Pod
koniec XIX wieku, kiedy to budowane linie kolejowe gwarantowały szybki rozwój
przemysłu, ich brak równał się zacofaniu i pogłębianiu cywilizacyjnej przepaści.
Nie inaczej było w regionie Jesenika oraz Javornika - jeszcze w latach 80. XIX
wieku ten biedny obszar wyludniał się. Brak kolei dawał się we znaki szczególnie
podczas ostrych i długich tutaj zim, kiedy to transport konny okazywał się szczególnie
niewystarczający.
Już w 1864 roku wykonano studium połączenia Zábřeh - Jeseník - Nysa, ale nie
przyniosło ono zmiany stanu rzeczy. Potem pojawiały się jeszcze różne warianty
poprowadzenia kolei, łącznie z bardzo śmiałym pomysłem wybudowania tunelu pod
Červenohorským sedlem. Również te projekty pozostały na papierze.
Tymczasem do Głuchołaz (Ziegenhals) kolej docierała od południa. Już w 1 X 1872
roku pojechał pierwszy pociąg na trasie z Ołomuńca (Olomouc) przez Krnov do
Jindřichova ve Slezsku. Wydawało się naturalne, że następnym krokiem będzie
połączenie Jindřichova z Głuchołazami, na to jednak trzeba było poczekać ponad
3 lata, do 1 XII 1875. Ledwie miesiąc wcześniej Głuchołazy uzyskały połączenie
z siecią kolei niemieckich poprzez odgałęzienie w Nowym Świętowie (Deutsche
Wette).
Trzyletnia zwłoka w budowie żelaznego szlaku wynikała między innymi z niepewności
dotyczącej przebiegu trasy po stronie pruskiej. Jeden z wariantów rozważał pominięcie
Głuchołaz i trasowanie od razu przez Nowy Świętów, Velké Kunětice do Písečnej
i dalej do Jeseníka. Ostatecznie jednak nie zdecydowano się na ominięcie ważnego
przecież miasta i pod koniec 1875 roku do Głuchołaz można było dojechać zarówno
od strony pruskiej, jak i austriackiej.
Jeseník ciągle jednak pozostawał bez kolei. Dopiero w 1880 ÖLEG (Österreichische
Lokal-Eisenbahn-Gesellschaft, Austriackiemu Towarzystwu Kolei Lokalnych) zostaje
udzielona wstępna koncesja na budowę trasy z Hanušovic do Głuchołaz, z dalszymi
odgałęzieniami w kierunku pruskiej granicy. Minęło jeszcze 5 lat na zgromadzenie
wymaganych funduszy i 5 III 1885 r. ostatecznie udzielono koncesji.
W następnym roku rozpoczęto prace i 26 II 1888 r. pojechały pierwsze pociągi
z Hanušovic do Głuchołaz. ÖLEG jednak nie spełniło warunków koncesji - nie wybudowano
odgałęzień z Jesenika do Dziewiętlic (Heinersdorf) i Pisečnej do Sławniowic
Nyskich (Gross Kunzendorf). Po siedmiu latach dochodzi do upaństwowienia kolei
i przejęcia trasy przez kkStB (kaiserlich-königlichen österreichischen Staatsbahnen,
C.K. Austriackie Koleje Państwowe), które wybudowały brakujący odcinek do Bernartic
i dalej do pruskiej granicy. Otwarta w 1894 r. linia Nowy Świętów - Sławniowice
Nyskie pozostała ślepo zakończona; zamiast przejścia w Kuneticích wybudowano
w 1911 roku przejście Vidnava - Kałków (Kalkau).
W tym samym czasie trasa Krnov - Jindřichov również przechodzi na własność państwa.
Rozważany jest dodatkowo projekt budowy linii umożliwiającej przejazd z pominięciem
tranzytu przez Głuchołazy - z Města Albrechtic do Zlatých Hor. Względy finansowe
jednak przeważają i projekt pozostaje na papierze. Z dzisiejszego punktu widzenia
decyzja była błędna, istnienie takiej łącznicy uniezależniłoby ČD od kosztownego
tranzytu przez Polskę.
![]() |
Podkolorowany widok na stację Hanušovice, pocz. XX wieku |
Na początku ruch pociągów przez stację Ramzová nie był wielki, przykładowo
w 1890 roku są to dwie pary pociągów osobowych dziennie i jedna para turystycznych
pociągów w sezonie. Następne dziesięciolecie nie przyniosły znaczącej zmiany,
w 1903 r. przybywa jedna para, ale już w 1912 są to cztery pary regularnych
pociągów. Pociągi prowadziły wagony klas 1,2 i 3, a w ich ramach wagony bezpośrednie
relacji Wiedeń (Wien) - Krnov, Brno - Krnov (przez Głuchołazy) oraz Wiedeń -
Głuchołazy. W Głuchołazach gwarantowano skomunikowanie z pociągami jadącymi
do Wrocławia (Breslau).
Po odzyskaniu niepodległości przez Czechosłowację po zakończeniu I wojny światowej
ruch przejmują Československé dráhy (ČSD). W związku ze zmianą stolicy z Wiednia
na Pragę, zlikwidowane zostają wagony bezpośrednie z Wiednia i wprowadzone pociągi
osobowe (z czasem jazdy ponad 12h!) Praga - Opava przez Głuchołazy. Z biegiem
czasu w sezonie na Ramzovą powracają pociągi turystyczne, pojawiają się też
pierwsze pospieszne (od 1925). Niedługo potem pojawiają się przedziały i całe
wagony przystosowane specjalnie do przewozu turystów.
Kolej w znaczący sposób przyczyniła się do rozwoju turystyki w regionie. W 1888,
roku uruchomienia przewozów z Hanušovic do Głuchołaz, powstaje znane górskie
schronisko: Chata Jiřího na Šeráku. Jeszcze przed I wojną światową schronisko
przygotowane było na przyjmowanie turystów w warunkach zimowych.
Górski przebieg linii dawał się w takich warunkach we znaki. Stacja Ramzová
leży na wysokości aż 760 m n.p.m. - śniegu nigdy tu nie brakowało. Powodował
on (i powoduje po dziś dzień) problemy komunikacyjne, rzecz jasna nieporównywalnie
mniejsze, aniżeli przy transporcie powozami konnymi.
Katastrofalne opady śniegu zanotowano m.in. w 1926 roku, gdy już w listopadzie
spadła go taka ilość, że pociąg pospieszny z Pragi utknął między
![]() |
|
Ostružną a Horní Lipovą, jak się okazało - na długo. Dyżurny ruchu z Horní
Lipove upewnił się, że pociąg odjechał planowo z Ostružnej, ale godzinę po czasie
planowego przyjazdu dalej go nie było. Okazało się, że pociąg zasypała w wąwozie
pod Ramzovą ponad metrowa warstwa śniegu tak, że widać było tylko część lokomotywy.
Wydobywanie pociągu spod zwałów śniegu trwało 36 (!) godzin, nieszczęsnym podróżnym
udało się przekazać ciepłe napoje, pożywienie i dodatkowe ubrania, aby nie zamarzli.
W latach 30. trakcja parowa zostaje częściowo zastąpiona spalinową, najpierw
na pociągach pospiesznych, w późniejszym terminie także na osobowych. Planowane
były także rozbudowy i przebudowy poszczególnych stacji, jednak ze względu na
trudną sytuację ČSD spowodowaną przez ogólny kryzys i wzrost konkurencji ze
strony przewoźników samochodowych, nie mogły one pozwolić sobie na większe inwestycje.
W roku 1938 dochodzi do zajęcia Sudetów przez III Rzeszę. Bezpośrednio po przejęciu
ruch jest ograniczony, w październiku tego roku od strony Krnova do Głuchołaz
jeździły tylko 3 pary pociągów dziennie i to bez możliwości kontynuowania podróży
w głąb Rzeszy. Linie wraz z obiektami towarzyszącymi sukcesywnie przechodziły
pod Generalną Dyrekcję w Opolu (Oppeln). Od 29 X 1938, kiedy to uruchomiono
pociąg Opole - Krnov - Opava, ruch zaczyna wzrastać, ale oczywiście trasy pociągów
ulegają oczywistym przetasowaniom ze względu na zmianę sytuacji politycznej.
Od połowy listopada pociąg ten wydłużono do Suchdolu nad Odrą, a pod koniec
roku - z drugiej strony - do Wrocławia. Rok później linia jeszcze zyskała na
znaczeniu, pojawił się nawet pociąg relacji Berlin - Kłodzko - Głuchołazy -
Krnov - Opava!
![]() |
Stacja Głuchołazy (Ziegenhals) na pocz. XX wieku. |
Koniec wojny przynosi jednak ogrom zniszczeń na trasie, spowodowanych nie tylko przejściem frontu, ale późniejszym destrukcyjnym działaniem wojsk niemieckich. Stacja Jindřichov ve Slezsku była zniszczona całkowicie, zburzonych zostało też kilka mostów na szlaku od Krnova. Wykolejonych wagonów była ponad setka. W okolicach Głuchołaz zniszczono torowisko oraz mosty na rzece Białej Głuchołaskiej i na Złotym Potoku w okolicy Pokrzywnej (Langebrück).
Parę tygodni po wojnie niebezpiecznie zaostrzyła się sytuacja między Czechosłowacją
a Polską, której po ustaleniu nowych granic przypadł Dolny Śląsk oraz Śląsk
Opolski. Chodziło o to, komu przypadnie Ziemia Kłodzka oraz okolice Nysy i Głuchołaz.
Niebagatelną rolę w sporze odgrywała - kluczowa dla Czechosłowaków - linia kolejowa,
przechodząca tranzytem przez Polskę, której brak utrudniał zarówno osiedlanie
się nowych mieszkańców, jak i przewóz towarów. Warto dodać, iż takie roszczenia
terytorialne wysuwano w kierunku strony niemieckiej zaraz po I wojnie światowej.
W czerwcu 1945 na granicy zaczęły gromadzić się zwiększone siły czechosłowackie.
Podejrzewano, że mają za zadanie obsadzić kluczowe miejsca w mieście (w tym
oczywiście stację kolejową) i wygnać obecnych, świeżo osiedlonych mieszkańców.
Polskie dowództwo natychmiast posłało dwa bataliony piechoty do Paczkowa i Głuchołaz.
W powietrzu wisiał konflikt zbrojny, ale przedstawiciele organów radzieckich
nie życzyli sobie żadnego zakłócania spokoju.
Konflikt oddalono i już pod koniec lata 1945 sytuacja unormowała się na tyle,
iż planowano w ciągu następnego półrocza wznowić przewozy tranzytowe przez Głuchołazy.
Udało się to z opóźnieniem i połowicznie - 6 maja 1946 roku przywrócono ruch
z Mikulovic do Głuchołaz, dalsza część trasy pozostawała nieprzejezdna. Dla
mieszkańców regionu nie miało to żadnego znaczenia. Do zniszczonej Polski podróżowały
śladowe ilości osób, a napięta sytuacja między oboma państwami komplikowała
życie także zwykłym ludziom. Ilość par pociągów zmniejszono w rezultacie z czterech
do dwóch.
Przełom nastąpił dopiero w listopadzie 1948 r., w Warszawie podpisano wtedy
"Konwencję o uprzywilejowanym tranzycie kolejowym z Czechosłowacji do Czechosłowacji
przez Głuchołazy". Miesiąc później ruszyły pierwsze pociągi - dopuszczono wyłącznie
tranzyt, przejścia granicznego nie otwarto już nigdy.
Oto jak wyglądał ruch pomiędzy dwoma (oficjalnie) bratnimi państwami, członkami
tegoż samego Układu Warszawskiego. Pociąg z Jindřichova
![]() |
|
stawał na granicy w oświetlonej i ogrodzonej strefie, jak na granicy z obcym,
kapitalistycznym państwem, wchodzili polscy pogranicznicy z bronią na ramieniu
(i nierzadko z psami). W Głuchołazach podczas postoju na stacji wychodzili z
pociągu i pilnowali na peronie, czy przypadkowo nikt nie ucieka, a przy przekraczaniu
granicy w kierunku Mikulovic znów postój, gdzie uzbrojona grupa opuszczała pociąg.
Nad torami wybudowano rampy, z których uzbrojeni po zęby żołnierze kontrolowali
dachy przejeżdżających składów.
Te absurdalne procedury przetrwały aż do lat 80. XX wieku (a to przecież wcale
nie było tak dawno temu...). Trudno dziś wyobrazić sobie, czemu to wszystko
miało służyć. I choć dziś nie ma problemów z przekroczeniem granicy, to nieprzyjemne
incydenty (a zdarzają się nadal, niestety) mogą być spowodowane właśnie długimi
latami wzajemnej nieufności. Śmiać mi się chce, gdy w dobie "bezobsługowych"
przejść na szlakach turystycznych, jadąc pociągiem przez ostatnie czynne sudeckie
przejście w Międzylesiu, peronów pilnują umundurowani żołnierze, a patrol z
psem szuka nie wiadomo czego... Na granicy np. włosko-szwajcarskiej (a więc
nawet nie-unijnej), sytuacja jest zupełnie inna - dyskretni strażnicy zwykle
nawet nie sprawdzają dowodów. Z utęsknieniem czekam więc na układ z Schengen,
może on coś zmieni na lepsze.
Do połowy lat 50. tranzytem przez Głuchołazy jeździł pociąg Opava - Krnov -
Praha, liczba pociągów osobowych powróciła na poziom przedwojenny. Przejazd
pociągów towarowych był utrudniony: przeznaczone dla zagranicy wagony z Krnova
przeciągano przez Głuchołazy do Mikulovic, gdzie następowała odprawa celna;
następnie pociąg jechał z powrotem do Głuchołaz. Dopiero po tym mógł udać się
w głąb Polski.
W związku z problemami pojawiającymi się przy tranzytowych przejazdach czechosłowackich
pociągów przez terytorium Polski, w latach 1957-58 powraca temat bezpośredniego
połączenia Města Albrechtic ze Zlatými Horami. Powstał kolejny projekt, niestety
- kolejny pozostał na papierze. Nie był to dobry moment na kolejowe inwestycje.
W tym czasie zaczynał się już powolny odpływ podróżnych do komunikacji autobusowej
i związana z tym likwidacja niektórych przystanków.
Lata 70. to koniec trakcji parowej na linii. Trakcja spalinowa była wdrażana
sukcesywnie już od lat 30. XX wieku. Jednym z ostatnich regularnych pociągów
prowadzonych lokomotywą parową był osobowy relacji Olomouc - Hanušovice - Krnov
w 1973 roku. Dziś już dymiące maszyny prowadzą wyłącznie okazjonalne pociągi
historyczne.
Po stronie polskiej jeszcze w latach 80. można było liczyć na 7-8 par pociągów dziennie do Głuchołaz, potem coraz to mniej. W rozkładzie
![]() |
|
1998/99 podróżni mogli liczyć na 6 par pociągów, w tym dwie tylko w dni robocze.
Kryzys przyszedł na przełomie 2001/2002: 4 pary pociągów, wszystkie ze złowieszczym
oznaczeniem (G): kursuje do odwołania. Rok później pojawiło się 5 par pociągów
bez zatrważającej siódmej litery alfabetu, ale w 2003 roku sytuacja wróciła
do (polskiej) normy: 3 pary pociągów w dziwnych godzinach, do tego kursujące
do odwołania. Nagła likwidacja linii przyszła 1 VIII 2004 roku - taki specyficzny
sposób uczczenia wstąpienia obu krajów do UE.
Liczba pociągów tranzytowych z Mikulovic do Jindřichova utrzymywała się w latach
90. na mniej więcej stałym poziomie 4-6 par pociągów dziennie, zmieniały się
tylko proporcje pospiesznych do osobowych. W latach 1994/95 są to dwa pociągi
pospieszne i cztery osobowe, a np. 1999/2000 - cztery pospieszne i jeden osobowy.
Od 2002 r. proporcje wynoszą trzy do dwóch i takie utrzymują się po dziś dzień.
Ruch towarowy jest bardzo mizerny.
Konieczność otwarcia w Głuchołazach przejścia dla ruchu pasażerskiego jest
sygnalizowana od 15 lat, ale niestety dalej bez efektu. Ile już było narad,
posiedzeń, planów... Wszystko napotykało na bariery (niestety) z polskiej strony.
Czesi przez kilka lat włączali w rozkład jazdy swoich tranzytowych pociągów
Głuchołazy i obok nazwy stacji rysowali ładny nagrobek (sic!) - niewtajemniczonym
wyjaśniam, iż symbol "nagrobka" oznaczał odniesienie do wyjaśnienia na dole
strony: "przystanek otwarty po ogłoszeniu". Do ogłoszenia - jak przy wielu ciekawych
projektach - niestety nigdy nie doszło. Ostatni raz ów symbol zaobserwowałem
w rozkładzie jazdy 2001/2002.
O co więc chodzi? Czeskie pociągi i tak się zatrzymują w Głuchołazach (konieczna
jest bowiem zmiana kierunku jazdy), jesteśmy bliscy wejścia w układ z Schengen...
Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to o pieniądze, jak mawia stare przysłowie. Czesi
płacą obecnie dość duże pieniądze za tranzyt przez Głuchołazy.
Chciałbym wierzyć jednak, że przejście zostanie w końcu otwarte. Kolejną datą,
jaka pojawia się w nieoficjalnych rozmowach, jest rok 2007. Czy znów skończy
się tylko na obietnicach, czas pokaże.
![]() |
|
Czeski pociąg na stacji Głuchołazy,
5 XI 2005 r. fot. Marek Rydzy |
Na dwa tygodnie przed zamknięciem linii, na stacji w Głuchołazach czeka
pociąg relacji Nysa - Głuchołazy Zdrój. |
Wojtek Michalski
Opracowanie na podstawie artykułów Milana Černohorského z www.parostroj.net,
tekstu Richarda Hrčka "Historie trati Krnov - Głuchołazy" oraz materiałów dostarczonych
przez Archiwum w Jeseniku i tamtejszą bibliotekę.
Autor składa podziękowania autorom udostępnionych zdjęć i map.
Tekst został opublikowany w "Turyście
Dolnośląskim" nr 3/2006 (cz. 1) i 4/2006 (cz. 2).
(c) Wojtek Michalski 2006. Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukcja w całości
lub części bez zgody autora zabroniona.